Słyszałam o siostrach Godlewskich, ale nie śledzę disco-polowego świata – rozmowa z Darią Zawiałow nominowaną 5-krotnie do Fryderyków 2018 (Polskie Radio Londyn)




Marcin Wolniak, Polskie Radio Londyn: Dziś moim gościem jest dziewczyna, która 
ze swoją debiutancką płytą „A kysz!” zdobyła aż 5. nominacji do tegorocznych Fryderyków – Daria Zawiałow! Cześć Daria!

Daria Zawiałow: Cześć! Witam.

Masz aż 5 nominacji do Fryderyków chociaż szans na statuetkę 4. W kategorii Utwór Roku znalazły się bowiem aż dwie Twoje propozycje. Jak czujesz się będąc tak wyróżnioną przez branżę muzyczną? Czy te nagrody mają dla Ciebie duże znaczenie?

Czuję się lekko zawstydzona i zszokowana. Szczerze powiedziawszy absolutnie na to nie liczyliśmy. Był to ogromy szok zarówno dla mnie, dla Michała Kusza – producenta albumu, ale też dla całej wytwórni. 5 nominacji to jest jakiś ogrom, który nieoczekiwanie spadł na nas z nieba. Nie ukrywam, że jest to ogromnie miłe i to ogromne wyróżnienie. Bardzo się z tego cieszę. Zobaczymy co będzie dalej, ale same nominacje są czymś wielkim dla nas.




Z tymi nominacjami jest dość ciekawa sytuacja – w kategorii Utwór Roku masz nominację zarówno za swój autorski utwór „Na skróty” jak i za piosenkę Wojciecha Młynarskiego „Jeszcze w zielone gramy”. Otrzymałaś więc nominację za cover w Twoim wykonaniu, w dodatku w kategorii Utwór Roku – najważniejszej fryderykowej kategorii. Skąd w ogóle pomysł, żeby śpiewać Młynarskiego?

Utwór „Jeszcze w zielone gramy” zrobiliśmy na potrzeby filmu „Plan B”. Dostaliśmy propozycję od reżyser Kingi Dębskiej, aby stworzyć swoją własną interpretację do filmu. Na początku stwierdziliśmy, że to jest nie lada wyzwanie i zastanawialiśmy się czy je podjąć. Jak to mówią: kto nie ryzykuje, nie pije szampana. Postanowiliśmy więc spróbować swoich sił. To mogła być albo sromotna klęska, albo spektakularny sukces. Wyszło całkiem ok. Jeśli chodzi o nominacje do Fryderyków to jest dla nas dość zabawna sytuacja. Zgłosiliśmy się z utworem „Na skróty”, natomiast ktoś inny z branży zgłosił utwór „Jeszcze w zielone gramy”. Totalnie nie wiedzieliśmy, że ten utwór będzie zgłoszony do nominacji. Ja uważałam, że chociaż ta interpretacja została super przyjęta, dobrze radziła sobie na Liście Przebojów Trójki, to jednak miałam wrażenie, że nie powinnam zgłaszać tego do nagrody Fryderyk. Uważałam, że powinno się startować ze swoją własną piosenką. Niemniej jednak ktoś miał inne zdanie, zgłosił ten utwór i wyszło jak wyszło. Cieszę się, że tak bardzo doceniono naszą interpretację.




W historii Fryderyków wprawdzie nie ma zbyt wielu sytuacji gdy cover jest nominowany za najlepszą piosenkę roku, ale na przykład w przypadku nagród Grammy zdarzyło się, że Whitney Houston odebrała nagrodę za „I will always love you”, chociaż była to piosenka przed laty wykonywana przez Dolly Parton... Wracając do polskiej branży muzycznej – w kategorii Album Alternatywny Twoje „A kysz!” będzie mierzyć się z takimi albumami jak „7” Voo Voo, „Zew” Mroza, „Tak mi się nie chce” Mikromusic czy „Tu” zespołu Lemon. Czy któryś z albumów-konkurentów przypadł Ci najbardziej do gustu?

Tak! Zdecydowanie album „7” Voo Voo. Uważam, że jest to fantastyczny album. Najzwyczajniej w świecie ta płyta zasługuje na wygraną w tej kategorii.


Jestem pewien, że wielu słuchaczy uważa jednak, że to Twój album zasługuje na to wyróżnienie. W końcu to płyta, która pokryła się złotem. Swoją drogą przeglądałem historię Twoich muzycznych doświadczeń, występów w telewizyjnych programach, wszystkiego co doprowadziło Cię do tej bardzo dojrzałej, debiutanckiej płyty. To była dosyć długa droga prawda? Pojawiałaś się w „Od przedszkola do Opola”, w „Szansie na sukces”, w „Mam talent”, w „X factor”, w opolskich Debiutach. To determinacja doprowadziła Cię do miejsca, w którym jesteś teraz?

Absolutnie nie jest to łatwa droga. Zdecydowanie trzeba mieć w sobie determinację, dużo siły, cierpliwości, ale też pokory. Sama po sobie wiem, że kiedy coś ci się udaje, a jesteś w nastoletnim wieku, bardzo łatwo się zachłysnąć. Myślisz sobie wówczas, że świat stoi przed tobą otworem. Oczywiście jeśli komuś się uda i kariera odpali mu od razu to nic tylko zazdrościć. W moim przypadku było bardzo ciężko i trwało to prawie 10 lat, do czasu wydania debiutanckiego albumu. Nie było łatwo i było dużo kłód pod nogami. Z perspektywy czasu wiem jednak, że gdybym wydała album będąc nastolatką, niedojrzałą dziewczynką, to nie byłoby to nic wartościowego. Nie miałam wtedy jeszcze nic do powiedzenia. Byłam dzieckiem, mało wiedziałam o muzyce i o świecie generalnie. Mam wrażenie, że w trakcie tworzenia albumu „A kysz!” dojrzałam nie tylko muzycznie, ale także jako kobieta. Przekonałam się, że potrafię napisać swoje pierwsze teksty sama i że nie musi tego za mnie robić ktoś inny. Wcześniej totalnie nie wiedziałam, że tak jest. Chyba dobrze się stało, że to tak długo trwało. Dobrze, że przeczekałam te swoje lata dorastania i w odpowiednim momencie wydałam debiutancki album.


I wydałaś dojrzała płytę, chociaż przecież jest to Twój pierwszy album.

W tym momencie wydaje mi się on wręcz infantylny [śmiech].

Masz już plany na następny rozdział? Czy ta muzyka już jest gotowa i tylko czeka na wydanie? Czy nadal nad nią pracujesz?

Rozpoczęliśmy pracę nad drugim albumem. O tak! Tyle mogę powiedzieć.

W jednym z wywiadów stwierdziłaś, że największym obciachem jest disco polo. Jak to jest gdy na rynku pojawiają się takie zjawiska około-muzyczne jak siostry Godlewskie, które wypełniają kluby próbując śpiewać? Zdobywają miliony wyświetleń pod swoimi wykonaniami. Nie drażni Cię to? Ty na swoje miliony wyświetleń musiałaś przecież długo zapracować.

Nie, mnie to nie drażni. Podchodzę do tego z dużym dystansem. Nie śledzę tego nawet za bardzo. Jestem chyba do tyłu. Coś słyszałam o siostrach Godlewskich, natomiast ja się trochę odcinam od tego disco-polowego świata. Nie jestem na bieżąco, ale to nie jest też tak, że mnie coś drażni albo denerwuje.

Spytam jeszcze o Konkurs Piosenki Eurowizji. Temat bardzo na czasie bo kolejny finał już w maju. Czy zdecydowałabyś się na udział w takim konkursie? Czy chciałabyś reprezentować kraj na takiej dużej, międzynarodowej scenie?

Wydaje mi się, że tego typu konkursy są już za mną. Ja chyba bym się nie odważyła wystartować w Eurowizji. To po prostu nie jest dla mnie.


A więc Darii Zawiałow na eurowizyjnej scenie nie zobaczymy, ale w Opolu raczej tak, prawda? Wygrałaś tu Debiuty w 2016 roku i to Opole chyba pomogło Ci w rozwoju kariery?

Tak. Myślę, że to było super miejsce. Debiuty 2016 były bardzo wyjątkowe. Pierwszy raz od wielu lat artyści mogli zaprezentować swoje utwory. Dlatego postanowiliśmy zgłosić się do tego konkursu. Na scenie mieliśmy super towarzystwo bo była tam wtedy Bovska i Kortez. To są artyści, których szanuję i słucham na co dzień. Jechaliśmy z nastawieniem, że to jest nasz debiut i to w roku kiedy festiwal jest bardzo wartościowy. Zaprezentowaliśmy swój debiutancki utwór „Malinowy chruśniak” i wyjechaliśmy z opolską Karolinką. To była ogromna radość.




Myślę, że wszyscy słuchacze życzą Ci powodzenia przed wieczorem Fryderyków. Same nominacje dla debiutantki są wielkim wyróżnieniem, ale zdobądź jakiegoś Fryderyka, rozwijaj się nadal i niech ta kariera się toczy tak jak Ty tego sobie zapragniesz!

Bardzo dziękuję.


Rozmawiał : Marcin Wolniak, Polish Radio London
Mail - marcinszg@onet.eu
Photo – Wiktor Franko / materiały prasowehttp://prl24.co.uk/Facebook - https://www.facebook.com/Marcin-Śpiewa-Z-Gwiazdami-1085029498236941/Instagram - @marcinspiewazgwiazdami


Komentarze